Titanfall to gra z podkręconym tempem do granic możliwości. Stary sprawdzony silnik Source bez destrukcji budowli ale z animacją postaci rodem z Frostbite. Można było tą grę zrobić lepiej, dokładniej, ale położono nacisk na mniejsze wymagania. Grafika niby odstaje od high-end ale czasem zadziwia. Dziwna pozycja, której nie można odmówić efekciarstwa i dużej grywalności, pytanie na jak długo i jak długo EA będzie ją wspierać? Jedno można napisać – coś świeżego i jak sądzę możliwości poruszania się postaci będą wytyczną w nie jednym następnym tytule. Polecić gry nie mogę, to tytuł raczej niestandardowy, dla fanów Sci-Fi i spryciarzy-kozaków. Można ją lubić lub nienawidzić. Obojętnie przejść się nie da. Mam nadzieję też że następne dodatki utrzymają cyber-metalowy klimat, zamiast laserów czy innych gówien, nie daj Boże magii którą z całego serca rzygam 😛 Na fali krytyki EA jedno mogę napisać – cokolwiek nowego stworzą (pomysły) inni będą w przyszłości naśladować. Aaa i jeszcze jedno – nie to nie jest mega-produkcja (moim zdaniem), to po prostu nieco mniejsza ale słodka zabawa.

Titanfall – recenzja nietypowej strzelanki sieciowej
Strzelanie z czołgu. Wideo z kabiny
Co z dziełami sztuki zrabowanymi podczas II wojny światowej?
Oto dlaczego Putin chce Ukrainę 🙂
Eurodance, czyli jak brzmiały lata 90.
Nvidia kończy wsparcie dla akceleratorów z obsługą DirectX 10